Tag Archives: nasi ojcowie

KOMENTARZ HISTORYCZNY: NAZI MATKI, NAZI OJCOWIE

nasze-matki-naszych-ojcówWyemitowany przez ZDF niemiecki serial wojenny „Nasze matki, nasi ojcowie” wywołał burzę wśród dużej części naszego społeczeństwa i  przy okazji okazał przyczynkiem do rozmowy na temat dysputy historycznej i jej kształtu we współczesnej Polsce.

Mądrą rzecz powiedział jeden z naszych historyków – jeśli Polacy sami nie określą swej wizji polityki historycznej, określą ją za nią inne narody, a wówczas powielany stereotyp polskiego nacjonalisty pijaka i antysemity nie tylko może roznieść się po całym świecie, ale i zostanie ugruntowany.

Film, bez względu na jego specyfikę zawsze należy rozpatrywać po pierwsze – w kategorii pewnego rodzaju „podmiotu artystycznego”, po drugie – w kategorii konwencji, którą dziełu nadał autor. Inną miarę przyłożymy zatem do „Bękartów wojny” Quentina Tarantino, inną do „Listy Schindlera” Spielberga.

Niemiecki serial o piątce berlińskich przyjaciół należy do tej drugiej kategorii – filmu osnutego wokół fikcyjnej fabuły, ale wtrąconego w jak najbardziej poważne realia historyczne. W tym więc sensie jego krytyka głoszona z polskiej racji stanu jest w pełni uzasadniona. – Musi być wysłuchana i powinna skłonić do refleksji.

A ponieważ taką właśnie konwencję wybrał reżyser staje się jasnym, że nie mamy tu do czynienia z tarantinowskim przymrużeniem oka, a produkcją, która utkana jest z historycznych nici. Taka broń ulokowana w nieodpowiedzialnych rękach może rzucić przeszkodę na moście porozumienia pomiędzy narodami.

Uproszczeń i fałszu, których w niemieckim serialu jest wiele (i to nie tylko w kontekście Armii Krajowej i polskiego społeczeństwa) nie można zatem tłumaczyć artystyczną wizją reżysera i to pomimo tego, że obraz nie jest dokumentem, a filmem fabularnym. Niech scena z beztrosko jadącym po berlińskiej ulicy Żydem i to w 1941 roku będzie emblematyczna.

Filmoznawcy mogą być ukontentowani dobrą grą aktorską, sposobem narracji i tempem akcji, jednak gdy tworzy się film ulokowany w konkretnych realiach należy stanąć na wysokości zadania i w tym względzie. Ocena historyczna w przypadku obrazu „Nasze matki, nasi ojcowie” musi być summa summarum niska.

Bez względu bowiem na artystyczną wizję i własne, zawsze subiektywne z natury przekonania, ukazanie zjawiska historycznego bez zachowania proporcji, a  tak postąpiono w przypadku sławetnego, serialowego akowca-antysemity – powinno spotkać się ze sprzeciwem.

AK, największa podziemna armia w historii świata zrzeszająca w swych szeregach setki tysięcy ludzi miast i wsi, rozmaitych profesji i charakterów, nie pozbawiona była wad, a wśród jej członków nie brakowało i zajadłych antysemitów. W każdej masie ludzkiej muszą być pęknięcia, pojawiają się kłamcy, zbrodniarze i niegodziwcy.

Reżyser serialu ukazując ten mały odsetek nie okłamuje nas wprost, przecież takich Wiktorów, czy gospodarzy wiejskich nie brakowało, co jednak istotne – znajdowali się oni w mniejszości, a gdyby było inaczej, to nie wśród Polaków znalazłoby się najwięcej uhonorowanych medalem sprawiedliwych wśród narodów świata. Taki sygnał należy wysłać światu.

Do naszej historii, która jak żadna nie jest ani całkiem biała, ani czarna, podchodźmy zatem z ogromną pokorą i konstruktywnym krytycyzmem. Problem antysemityzmu wśród polskiego społeczeństwa w pierwszej połowie XX wieku nie był wydumaną fantasmagorią, lecz postawienie tu znaku równości pomiędzy tymże problemem,  a zachowaniami ukazanymi w filmie jest zwyczajnym kłamstwem i koniec końców nadaje całości równie groteskowego wymiaru, jak scena ukrzyżowania głównego bohatera „Pokłosia”.

W przeciwieństwie do twórców filmu, którzy nie zdołali (czuć tu  tchórzostwo), należy się z tymi problemami mierzyć. Decyzja telewizji polskiej o emisji serialu świadczącego nieprawdę nie był błędem. TVP wybroniła się dodaniem do filmu debaty historycznej i w takiej formie obraz ten należało nad Wisłą pokazać – chociażby po to, by widz przekonał się o tym, jak mogą, bez reakcji z naszej strony, postrzegać nas inne narody, należy bowiem pamiętać, że serial zostanie wyemitowany wkrótce w kilkudziesięciu innych krajach.

Podobnie więc, jak Main Kampf Hitlera, Dzieła Lenina, podobnie jak i PRL-owską propagandę, tak i niemiecki serial ZDF-u pod tytułem „Nasze matki, nasi ojcowie” należy „sprawdzić”, o ile tylko całość zostanie obarczona fachowym komentarzem historycznym. Wówczas odbiorca nie tylko nie zboczy na manowce, ale i zrozumie, dlaczego „martwa” historia jest dziś taka ważna.

Remek Piotrowski

2 Komentarze

Filed under ARTYKUŁY, II WOJNA ŚWIATOWA, RECENZJE