ROSJA W ŁAGRZE – Iwan Sołoniewicz

Rosja w  łagrze 2„Dziewczynka prawie przemocą wyrwała mi kocioł z ręki. Rozpięła podarty kaftan, pod którym sterczały jedynie gołe, ostre żebra, przycisnęła kocioł do swojego gołego ciałka, jak gdyby tuliła dzieciątko, przykryła się znów kaftanem i usiadła w śniegu. […] zrozumiałem w końcu, że dziewczynka chce ciepłem swego wygłodzonego ciała roztopić tę półpudową bryłę zamarzniętego, obrzydliwego, świńskiego żarcia, które jednak było żarciem.” | fragment książki „Rosja w łagrze” Iwana Sołoniewicza.

„Rosja w łagrze” Iwana Sołoniewicza to nie tylko podróż do piekieł sowieckich łagrów, to ponadto – zajmujące studium komunizmu i jego wielu oblicz. Studium podane bynajmniej nie w pigułce, studium zawierające tak głęboką analizę radzieckiego systemu, że zawstydzić może prace niejednego historyka.

Trzydzieści lat przed słynnym „Archipelagiem GUŁag” Aleksandra Sołżenicyna opublikowano wspomnienia człowieka, który z koszmaru dnia codziennego sowieckiej Rosji trafił do samych jego czeluści – łagrów GPU, de facto więc radzieckich obozów koncentracyjnych rządzących się swoimi prawami, rządzących się nieustannym głodem, bólem i cierpieniem niezliczonych mas ludzkich skazanych na zsyłkę do obozów pracy przymusowej rozlokowanych na terenie całego ZSRR.

Bez względu na to, jak bardzo nieprawdopodobne mogą wydać się współczesnemu czytelnikowi fakty zawarte w „Rosji w łagrze” należy mieć odwagę zmierzyć się z tą zatrważającą, a zarazem nakreśloną świetnym literackim językiem historią. Wszystkie wyuczone na lekcji historii regułki na temat realiów życia w ZSRR bledną wobec świadectwa, które mówi samo za siebie, a które podobnie jak hitleryzm, nie mieści się w tradycyjnych ramach ludzkiego rozumowania.

Jak bowiem zrozumieć absurdy, którymi rządził się tamten, położony na wschodzie świat. Czy można dziś pojąć, że głodujący więzień łagru ostatnie resztki jedzenia wysyła „na wolność” – do rodziny, która umiera z głodu w jednym z tysięcy kołchozów? Nie można, podobnie, jak i nie sposób zrozumieć wszystkich absurdalnych zarządzeń, praw i „obyczajów”, którymi w tamtym czasie rządziła się sowiecka kraina stworzona z głodu, strachu i zdrady elementarnych praw uniwersalnego humanizmu.

Rzeczywistość ta, wydawałoby się skąpana z fantazmacie, to świat (czy to łagru, czy też tzw. „wolności”), w której na śmierć skazuje się miliony ludzi (kto nie kradnie i nie kombinuje, ten umiera z głodu), w której, jak pisze Sołoniewicz, zapał (sowieckich aktywistów), analfabetyzm (władz i ogromnej części narodu) oraz głupota (wszystkich po trosze) nie pozwalają funkcjonować chociażby w namiastce normalności.

Ze wspomnień Sołoniewicza (wydanych w Polsce po raz pierwszy w 1938 roku) wyłania się kraj, w której buduje się stadiony nie dla ludzi, ale dla wąskiej grupy czekistów, aktywistów, szpicli i partyjniaków, w którym konie (paszy przecież brak) karmi się „kiszonką” z gałęzi (od której zwierzęta rzecz jasna zdychają w męczarniach), w którym każdy szpieguje niemal każdego, a mit „raju socjalistycznego” i cud „5-cio latki” tłamsi, a następnie dziesiątkuje naród, niczym epidemia dżumy lub tyfusu.

Bez względu na to, jak bardzo autor był szczery w przedstawieniu poszczególnych faktów ze swojej katorżniczej tułaczki (czy możemy w ogóle przypuszczać, że było inaczej?), nie sposób nie docenić jego wnikliwej analizy tamtych czasów i tamtej rosyjskiej rzeczywistości. „Rosja w łagrze” na plan pierwszy wcale bowiem nie wysuwa historii autora-bohatera, jego syna oraz brata, z którym Sołoniewicz dzieli niedolę i próbuje ucieczki. Wysuwa coś innego, co należy chyba (niech w tej kwestii wypowiedzą się historycy) nazwać głęboką, niepozbawioną subiektywizmu, ale i niezwykle trafną analizą życia nie tylko w sowieckim łagrze, ale i całej skąpanej w bolszewizmie rzeczywistości ZSRR.

Bez względu na to, czy Sołoniewicz opisuje walkę w strukturach różnego rodzaju władz (w łagrze, w partii, wśród aktywistów i nośników chorej idei), czy problem tysięcy bezdomnych i skazanych na zagładę dzieci, czy też sposób zdobywania w Rosji sowieckiej jedzenia – z niezwykłą biegłością tłumaczy czytelnikowi nie tylko skutki, ale i przyczyny niezliczonych patologii. Nad tym warto i należy się pochylić, nie tylko ze względu na ludzką wrażliwość i pamięć, ale przede wszystkim ku przestrodze.

W świecie opisywanym w „Rosji w łagrze” wszystko związane jest z partią, partia jest wszędzie, o partii nie wypada ani mówić, ani milczeć, partia (rozumiana nie tylko, jako Stalin, ale jako cały skomplikowany i rozrośnięty na niespotykaną skalę aparat) wypełnia każdą minutę życia, decyduje o być albo nie być, zmuszając do poniżeń – i naiwnie, ale trafnie rzecz ujmując, prowadząc do zła totalnego.

„Podróżując” wraz z próbującym uciec z tego „raju” Sołoniewiczem spotykamy wielu ludzi – każdy, bez względu na to czy jest wykułaczonym chłopem, bandytą, strażnikiem, oficerem GPU, naczelnikiem, robotnikiem, czy inteligentem – z góry zostaje określony przez sowiecką władzę i sowiecki (nie)ład. Tu nikt od komunizmu nie może lub nie potrafi abstrahować.  I właśnie dlatego zapomnieć o ofiarach bolszewizmu, komunizmu, stalinizmu zwyczajnie się nie godzi, zwłaszcza z perspektywy polskiego czytelnika, który o „czerwonym terrorze” powinien wiedzieć wiele.

I nie istotne w tej akurat historii są informacje o antysemityzmie autora, jego monarchistycznych sentymentach, pobycie w III Rzeszy i radykalnych poglądach, o których czytamy w interesującym skądinąd posłowiu. Ważna, choć trudna, jest podróż, w którą Sołoniewicz zabiera nas licząc się przy okazji z tym, że jego wspomnienia czytać będą ludzie o różnych światopoglądach i doświadczeniu. Odniosłem wrażenie, że zapiski te, choć niepozbawione subiektywizmu są summa summarum niezwykłe uczciwe. To bardzo ważne, bo skłania do wniosku, że mamy do czynienia nie z opinią człowieka świadczącego w jakimś konkretnym celu, ale że jest to świadectwo prawdziwe.

„Rosja w łagrze” pomoże Wam wnikliwiej przyjrzeć się historii Związku Radzieckiego i jego wynaturzonego systemu, ponadto może okazać się dla wielu remedium, swoistą odtrutką na socjalistyczne bajanie o długich kolejkach, occie na półkach i zabawnych absurdach PRL-u – świata, którego od piekła opisanego przez Sołoniewicza tylko pozornie dzieliła duża odległość. To pozycja obowiązkowa, której nie należy traktować, jako zamiennik „Archipelagu GUŁag” Sołżenicyna, a ważne i warte uwagi jego dopełnienie. I właśnie dlatego sprawdźcie je koniecznie!

*      *      *

Iwan Sołoniewicz, Rosja w łagrze, Dom Wydawniczy PWN, Warszawa, 2013.

Premiera wydania DWPWN – 17 września 2013 r.

*      *      *

Remek Piotrowski

1 komentarz

Filed under ARTYKUŁY, RECENZJE

1 responses to “ROSJA W ŁAGRZE – Iwan Sołoniewicz

  1. Pingback: ROSJA W ŁAGRZE – Iwan Sołoniewicz | Ciekawostki historyczne

Dodaj komentarz