AKCJA PIŃSKA: ZDOBYĆ WIĘZIENIE!

Jan Piwnik "Ponury" (zdjęcia "Ponurego"  © Mariusz Baran-Barański)

Jan Piwnik „Ponury” (zdjęcia „Ponurego” © Mariusz Baran-Barański)

Szedł wzdłuż drewnianego płotu jak zwykły przechodzeń. Lekko zadarł głowę i na szczycie płotu zobaczył cztery linie drutu kolczastego. Przeszedł obok głównej bramy, również drewnianej, a ponieważ nie mógł sobie pozwolić na zbyt długie przebywanie w sąsiedztwie więzienia, zanotował w pamięci tylko parę szczegółów i zawrócił. Potrzebował dokładnego planu więzienia… | Kacper Śledziński „Cichociemni. Elita polskiej dywersji”

Kapitan Alfred Paczkowski pseudonim „Wania”, jeden z wyszkolonych w Wielkiej Brytanii cichociemnych zrzucony na teren okupowanych przez Niemców ziem polskich, został jednym z komendantów „Wachlarza” w 1942 roku. Celem zaś „Wachlarza”, organizacji działającej w ramach Armii Krajowej, było prowadzenie dywersji na tyłach hitlerowskich wojsk stacjonujących na Wschodzie.

„Wania” nie miał szczęścia. Tuż bowiem po wylądowaniu na polskiej ziemi został aresztowany przez patrol Grenzschutzu i tylko przytomności umysłu, odwadze i brawurowemu atakowi na strażników zawdzięczać mógł ratunek.
Skierowany na wschód kierował walką II odcinka „Wachlarza”, który w rejonie Brześcia i Mińska wysadzał w powietrze transporty niemieckie oraz likwidował konfidentów gestapo. Podczas jednej z nocnych wędrówek, przechodząc po zamarzniętym jeziorze, „Wania” złamał nogę. Ostatkiem sił dowlókł się do starej smolarni, gdzie czekać miał na pomoc swoich oficerów – „Bociana” i „Azora”. Rzeczeni sami wpadli w niemieckie ręce, a Paczkowskiego znaleźli wkrótce białoruscy policjanci tropiący w tych rejonach Żydów.

Brama wjazdowa do więzienia w Pińsku, gdzie Niemcy przetrzymywali "Wanię" i innych oficerów AK.

Brama wjazdowa do więzienia w Pińsku, gdzie Niemcy przetrzymywali „Wanię” i innych oficerów AK.

– Spisani na straty –

Paczkowski, a oprócz niego również trzech oficerów: Marian Czarnecki ps. „Ryś”, Piotr Downar ps. „Azor”, Mieczysław Eckhardt ps. „Bocian” trafili do więzienia w Pińsku, niewielkiego i „nieciekawego”, jak pisali w listach do rodziny niemieccy żołnierze, miasteczka na Polesiu, położonego nad rzeka Piną, u jej ujścia do Prypeci.

Dowódca „Wachlarza” – Remigiusz „Doktor” Grocholski znał procedury na pamięć i z ciężkim sercem spisał czwórkę swoich ważnych ludzi na straty, podobnie zresztą jak i kierowaną przez siebie organizację, która zmuszana przez Londyn do przeprowadzania szaleńczych akcji, wkrótce miała zostać wchłonięta przez Kedyw.

Więcej inicjatywy, od szefa „Wachlarza”, wykazała w kwestii losu uwięzionych akowców Warszawa. Komendant Armii Krajowej Stefan „Grot” Rowecki o wpadce pińskiej dowiedział się od swojego adiutanta i po konsultacji z generałami Pełczyńskim i Komorowskim zdecydował, że Paczkowskiego i spółkę należy odbić.

Alfred Paczkowski ps. "Wania"

Alfred Paczkowski ps. „Wania”

– W kaźni gestapo –

O „Wanii” myślał jeszcze ktoś. Marian Przysiecki, onegdaj szef pińskiej placówki „Wachlarza” siedział kilka miesięcy wcześniej w tym samym więzieniu, ale zdołał uciec (wraz z towarzyszami odkręcił śruby z krat więziennych okien i przedostał się na drugą stronę). To on, zanim wiadomość o wpadce dotarła jeszcze do Warszawy, zainteresował się „Wanią” i poprzez swoich ludzi pracujących w więzieniu przekazywał więźniowi grypsy mające na celu podtrzymanie go na duchu.

Było to w tym okresie bardzo ważne. Cichociemni byli ludźmi twardymi, świadomymi ogromnego ryzyka i wszelkich konsekwencji, ale byli też przede wszystkim ludźmi z krwi i kości, których teraz gestapo poddawało okrutnym torturom. Niemcy wiedzieli, że mają do czynienia ze spadochroniarzem z Anglii, nie wiedzieli natomiast, że z samym komendantem tajnej organizacji, o której swoją drogą wiedzieli niewiele, choć co rusz wpadali na jej trop.

Nie trudno się domyślić, w jaki sposób Niemcy chcieli wydobyć od Paczkowskiego tajemnice „Wachlarza”. Podkute buty gestapowców, co rusz uderzały w poranione ciało Polaka, a kiedy kopniaki i pięści nie przynosiły efektów hitlerowcy starali „wpłynąć” na więźnia żelaznym prętem i wieszaniem za ręce. Do tego dochodziły krzyki i tortury psychiczne. Gdy Paczkowski mdlał, ocucano go wiadrem zimnej wody, poczym „wywiad” rozpoczynał się od początku. „Wania” milczał uparcie sprzedając oprawcom naprędce wymyślone bajeczki pełne fikcyjnych, wymyślonych na poczekaniu nazwisk i rozkazów. Wiadomym jednak było, że wkrótce będzie dla niego za późno.

Jan Piwnik "Ponury" (zdjęcia "Ponurego"  © Mariusz Baran-Barański)

Jan Piwnik „Ponury” (zdjęcia „Ponurego” © Mariusz Baran-Barański)

– Marne szanse –

Akcję odbicia więźniów z Pińska „Grot” Rowecki postanowił powierzyć Janowi Piwnikowi ps. „Ponury”, cichociemnemu, który dwa lata wcześniej został przerzucony do kraju z Anglii i który zdążył od tego czasu zaliczyć stanowisko koordynatora do spraw przyjmowania cichociemnych, pozycję kierownika II odcinka „Wachlarza”, wpadkę, areszt oraz ucieczkę z więzienia i wreszcie długą podróż (na pieszo) do Warszawy, po której zresztą zachorował na czerwonkę. Gdy cichociemny wyzdrowiał natychmiast zgłosił się do służby, a zdaniem Roweckiego był to idealny kandydat do wykonania skomplikowanego zadania.

„Ponuremu” rozkaz przekazał Remigiusz Grocholski. Cel misji był prosty – uwolnić Wanię, Rysia i Azora. Sposób – przekupstwo, podstęp, atak zbrojny.
Piwnik miał wykorzystać wszelkie dostępne środki, byle tylko dopiąć swego, choć realne szanse na powodzenie akcji były stosunkowo niewielkie i wszyscy liczyli się z porażką.

Na nikłe szanse przedsięwzięcia składało się kilka czynników. Przede wszystkim „Ponurego” gonił czas. Wiadomym było, że każdy upływający dzień to jeszcze jedna doba cierpień dla uwięzionych, których w każdej chwili Niemcy mogli wywieźć, rozstrzelać lub zamęczyć na śmierć. Przygotowując akcję Piwnik nie mógł więc liczyć na dokładny rekonesans fotograficzny, nie był też w stanie przeprowadzić ćwiczeń w terenie.

Wkrótce okazało się, że przekupstwo nie wchodzi w grę, bo „Ponury”, dysponujący kwotą około czterdziestu tysięcy marek, nie znalazł odpowiedniego „dojścia” w więzieniu. Tutaj potrzebny był ktoś o znanej „reputacji”, ktoś kogo zaufaniem darzyć będą obie strony, a nikt taki po prostu się nie znalazł, mimo prób podjętych przez „Drucika” (być może pod tym pseudonimem ukrywał się sam Marian Przysiecki).

Piwnik nie miał wyjścia i zdecydował – zaatakuje więzienie. Teraz całą uwagę on i jego najbliżsi współpracownicy skupili na przygotowaniu operacji i opracowaniu planu ucieczki.
Wkrótce do Paczkowskiego dotarł gryps o treści: „Pozdrowienia od pani Atkinson”.
„Wania” przypomniał sobie, że pani Atkinson była kobietą, u której mieszkał w Londynie. Jego współlokatorem w tamtych czasach był… Jan Piwnik.
Kolejna przekazana przez zaprzyjaźnionego strażnika wiadomość wlała w serce Paczkowskiego jeszcze więcej nadziei: „Będzie odbicie”.

– Szesnastu przeciw trzem tysiącom –

Powodzenie akcji zależało od zaskoczenia nieprzyjaciela i precyzji. Nic więc dziwnego, że plan ataku, przygotowanego w konspiracyjnym lokalu znajdującym się w Brześciu, był autorem czwórki cichociemnych – oprócz Piwnika –  Jana Rogowskiego„Czarka”, Wacława Kopisto „Kry” i Michała Fijałka  „Kawy”. To oni podczas kilku, trwających wiele godzin spotkań zadecydowali, że w akcji weźmie udział szesnaście osób podzielonych na cztery grupy.
Kopisto i Pakunek
Czekała ich nie lada przeprawa. W Pińsku znajdowało się, jak podaje Kacper Śledziński, około 100 żandarmów, 300 milicjantów, ponad tysiąc Kozaków dońskich walczących po stronie hitlerowców oraz batalion wojska, w sumie oddział „Ponurego” musiała wywieźć w pole wroga liczącego około trzech tysięcy ludzi.

Czarka i Kawa

Jak słusznie zauważył autor cytowanej tu książki o cichociemnych, pamiętajmy jednocześnie, że dostanie się za mury więzienia, oswobodzenie więźniów i pokonanie strażników stanowiło tylko połowę sukcesu. Drugą była ucieczka z Pińska i przedostanie się do Warszawy, na drodze do której zagrożeń, w postaci patroli i innych „punktów kontrolnych” mogących przyłączyć się do obławy na sabotażystów, czekało bez liku.

– W „imieniu” radzieckiej partyzantki –

Wczesnym rankiem 17 stycznia w lokalu zajmowanym przez „Czarkę” rozbrzmiał dzwonek telefonu. Cichociemny podniósł słuchawkę i usłyszał w niej głos swojego przełożonego.
– Zbieraj ludzi. Między godziną 17 a 18 musicie zameldować się w umówionym punkcie w Pińsku – oznajmił Piwnik i zakończył rozmowę.
„Czarka” natychmiast skontaktował się z zespołem i wkrótce czternastu ludzi podążało w dwóch autach – ciężarowym fordzie oraz oplu kadecie w kierunku Pińska. Z Janowa ruszył w tę samą stronę kierowany przez „Douglasa” ciężarowy chevrolet.

Wieczorem cała grupa dotarła do celu, a następnie „Ponury” zapoznał wszystkich z planem ataku. Cztery grupy (I – „Ponury”, „MSZ”, „Motor” i przebrany w niemiecki mundur „Esesman”; II – „Czarka”, „Kra”, „Jastrząb”, „Dzik”; III – „Kawa”, „Kmicic”, „Ryks”, „Dym”; IV – „Wrona”, „Płomień” plus „Monter” i „Pakunek” w fordzie) miały przedostać się do wnętrza więzienia i w ciągu półgodziny, najlepiej bez użycia broni palnej, wykonać zadanie.

Zdecydowano przy tym posługiwać się wyłącznie językiem rosyjskim, tak, aby stworzyć pozór ataku radzieckich partyzantów, co z kolei miało zapewnić bezpieczeństwo polskim zakładnikom trzymanym w niewoli przez Niemców, jako zabezpieczenie przed jakimikolwiek działaniami polskich oddziałów dywersyjnych w tym rejonie.
Godzinę rozpoczęcia akcji wyznaczono na godzinę 17:00.

Apteka mgr Wojnarowskiego w Pińsku. Przed rozbiciem więzienia była punktem przekazywania ekipie uderzeniowej meldunków pracownika więzienia - "Jeliny" za pośrednictwem łączniczki "Leny" na zdjęciu (źr fot. i opisu: skarzysko24.pl)

Apteka mgr Wojnarowskiego w Pińsku. Przed rozbiciem więzienia była punktem przekazywania ekipie uderzeniowej meldunków pracownika więzienia – „Jeliny” za pośrednictwem łączniczki „Leny” na zdjęciu (źr fot. i opisu: skarzysko24.pl)

– Atak –

Trzy minuty przed godziną piątą po południu pod pińskie więzienie podjechał opel kadet, z którego wysiadł oficer SS i bez zbędnych uprzejmości rozkazał strażnikom otworzyć bramę więzienia. Gdy samochód wjechał na dziedziniec, do zamykającego bramę strażnika podszedł od tyłu ten sam esesman i ubranemu w gruby kożuch Niemcowi przyłożył do pleców lufę swego pistoletu. Ponieważ strażnik sięgnął po broń wkrótce, po okolicy, rozeszło się echo pojedynczego wystrzału. Teraz czasu było niewiele.

Wkrótce więzienny mur pokonała druga grupa, która przebiegła przez dziedziniec i wpadła do wnętrza budynku kancelarii, gdzie wyrwała przewód telefoniczny.
Następna grupa również przedostała się do środka i zaskoczyła kończących pracę Oberwachtmeistera Hellingera i Wachmeistera Zollnera. Niemcy z przerażeniem w oczach spoglądali na wycelowane w ich kierunku kolty 45 i lufę stena, ale po chwili, ku zaskoczeniu akowców, zdecydowali się stawić opór. Po krótkiej strzelaninie hitlerowcy padli na zimną posadzkę martwi, a ranny w ramię został „Ryks”.

RyksPolacy przy ciele martwego komendanta znaleźli klucze, a potem, ile tylko sił w nogach, popędzili w kierunku wieży strażniczej, na którą wspiął się „Ryks” spuszczając po chwili linę, po której z kolei wspięli się „Dzik”, „Kmicic” i „Kawa”. Czwórka żołnierzy znalazła się na dziedzińcu i poczęła skradać się w kierunku strażników zajętych rozmową ze znajdującym się po drugiej stronie „Esesmanem”. Wkrótce strażnicy zostali obezwładnieni, brama otworzona, a opel „Esesmana” wtoczył się do środka stając dopiero przez budynkiem, w którym trzymano więźniów.

Akowcy wpadli do budynku otwierając kolejne cele i krzycząc do skonsternowanych więźniów, że „Wo imieniu Stalina wy swobodny, wychoditie!”. Wkrótce zgrzytnął zamek również w pewnej, bardzo ważnej dla napastników celi, a oczom „Czarki” i ”Motora” ukazał się poobijany, wychudzony Paczkowski. Gdy uwolniono już wszystkich więźniów „Wania”, „Azor” i „Ryś” zajęli miejsce w oplu, a Hackiewicz („MSZ”) wyjechał z więzienia i ruszył na zachód.
Zegarek „Ponurego”, któremu Paczkowski po wyswobodzeniu ostatkiem sił ponoć rzucił się w ramiona, wskazywał teraz godzinę 17:25.

– Wolność –

Po przejechani kilkunastu kilometrów opel zaczął się „wiercić”, a zmorzonych snem trzech byłych więźniów obudził huk eksplozji. To eksplodowały stare opony, które wedle relacji świadków nie wytrzymały obciążenia. Na szczęście wkrótce pojawił się chevrolet „Douglasa” i po uprzednim spaleniu opla, podróż można było kontynuować. Polacy, przygotowani na niemiecki pościg, rozrzucili na drodze za miastem kolce do przebijania opon. Okazało się to zbędne.

Esesman i Kmicic
Niemcy o ataku na swoje więzienie dowiedzieli się dopiero kilka godzin później. Znakomity rezultat przyniosła akcja sabotażowa „Drucika” (Przysiecki?), który poważnie uszkodził linię telefoniczne w centrum miasta opóźniając czas reakcji okupanta. W dodatku „Ponury” bojąc się pościgu nakazał jednej ciężarówce udać się do Brześcia, a drugiej, w której znajdowali się m.in. odbici więźniowie, skierować do Drohiczyna.

Po wielogodzinnej, prowadzonej w przenikliwym zimnie i trwającej wiele godzin podróży, urozmaicanej kawałkami słoniny i haustami wódki, kapitan Paczkowski – jak relacjonuje Kacper Śledziński – 20 stycznia pojawił się w swoim warszawskim mieszkaniu, w którym czekała na niego żona Alicja.

Pińsk. Widać ulicę Marszałka Piłsudskiego, którą wycofywała się ekipy „Ponurego" po rozbiciu więzienia (źr. skarzysko24.pl)

Pińsk. Widać ulicę Marszałka Piłsudskiego, którą wycofywała się ekipy „Ponurego” po rozbiciu więzienia (źr. skarzysko24.pl)

– Z rąk samego „Grota” –

Uwolnieni 18 stycznia 1943 roku oficerowie Armii Krajowej zostali przetransportowani do Warszawy. 13 lutego, za akcję pińską, która została uznana za wzorcową i na jej podstawie prowadzono szkolenia dywersji, Jan Piwnik „Ponury” i Jan Rogowski „Czarka” otrzymali nadania Krzyża Srebrnego Orderu Wojennego Virtuti Militari i to z rąk samego generała „Grota” Roweckiego.

Porucznik „Kra” Kopisto, „porucznik „Kawa” Fijałka oraz trzynastu pozostałych uczestników akcji otrzymało również, i także z rozkazu Roweckiego, a z rąk Remigiusza Grocholskiego „Doktora” – nadania Krzyży Walecznych. Ordery mieli otrzymać już w wolnej, niepodległej Polsce. Nie doczekali…

Niemcy nie dali się oszukać i szybko doszli do wniosku, że to nie radzieccy partyzanci, a polski oddział Armii Krajowej dokonał tego śmiałego ataku na pińskie więzienie. Los zakładników trzymanych w tzw. Polskim Komitecie został przesądzony.

Niemieckie obwieszczenie informujące o rozstrzelaniu 30 zakładników. Był to odwet za śmierć komendanta więzienia pińskiego i jego zastępcy (źr. skarzysko24.pl)

Niemieckie obwieszczenie informujące o rozstrzelaniu 30 zakładników. Był to odwet za śmierć komendanta więzienia pińskiego i jego zastępcy (źr. skarzysko24.pl)

Jan Piwnik zginął 16 czerwca 1944 roku pod wsią Jewłasze. Przed śmiercią zdążył wyszeptać: Powiedz żonie i rodzicom, że ich bardzo kochałem, i że umieram jako Polak… I pozdrówcie Góry Świętokrzyskie…

– Zespół akcji pińskiej –

Wedle portalu cichociemni.ovh.org (dane oparte na wspomnieniach Alfreda Paczkowskiego w: „Pozdrówcie Góry Świętokrzyskie”) skład grupy, która wzięła udział w ataku na więzienie w Pińsku wyglądał następująco:

Sekcja pierwsza – 1. por. Jan Piwnik „Ponury”, cichociemny,
2. pchor. Władysław Hackiewicz, „MSZ”, „Zaleski”,
3. pchor. Zbigniew Wojnowski, „Motor”,
4. pchor. Zbigniew Sulima, „esesman”
Sekcja druga – 1. por. Jan Rogowski, „Czarka”, cichociemny,
2. por. Wacław Kopisto, „Kra”, cichociemny
3. pchor. Zbigniew Słonczyński, „Jastrzębiec”, „Jastrząb”,
4. szer. Turoń, „Dzik”
Sekcja trzecia – 1. ppor. Michał Fijałka, „Kawa”, cichociemny,
2. szer. WIktor Hołub, „Kmicic”,
3. szer. Czesław Hołub, „Ryks”,
4. szer. Skwierczyński, „Dym”,
Sekcja czwarta – 1. sierż. „Wrona” – „Kruk”
2. szer. Władysław Westwalewicz, „Płomień”
Sekcja piąta – 1. kpr. Edward Pobudkiewicz, „Monster”,
2. szer. Henryk Fedorowicz, „Pakunek”
Sekcja szósta – grupa pińska, dowódca Bronisław Posłuszny, „Drucik”. Skład ani pozostałem nazwiska nieustalone (źr. cichociemni.ovh.org/pinsk.html)

*    *    *

Źródła
– Kacper Śledziński, Cichociemni. Elita polskiej dywersji, Kraków 2012
– Jan Piwnik, Działanie zbrojne na więzienie w Pińsku w: Alfred Paczkowski, Ankieta cichociemnego, Warszawa, 1987
– cichociemni.ovh.org
– Mariusz Gruszczyński, Jak Ponury więzienie w Pińsku  rozbijał w: skarzysko24.pl
Fot.: zdjęcia „Ponurego”  © Mariusz Baran-Barański/ skarzysko24.pl / ciekawostkihistoryczne.pl / studioopinii.pl

*    *    *

Remek Piotrowski

3 Komentarze

Filed under ARTYKUŁY, II WOJNA ŚWIATOWA

3 responses to “AKCJA PIŃSKA: ZDOBYĆ WIĘZIENIE!

  1. Przemek

    Na zdjęciu jest Henryk Hołub jako uczestnik Akcji w Pińsku. Nie brał on w niej udziału. Brali udział jego bracia Wiktor i Czesław (wymienieni w spisie uczestników)

  2. Sz.P. Mariusz Baran-Barański – zdjęcia usunąłem, proszę mi wybaczyć, mieć wzgląd na niekomercyjny charakter bloga. Swoją drogą szkoda, bo artykuł traci na wymowie bez tych zdjęć.
    Wysłałem Panu wiadomość poprzez portal Facebook (nie miałem do Pana adresu e-mail). Gdyby był Pan łaskaw, proszę tam zajrzeć.
    Pozdrawiam i raz jeszcze przepraszam

    • Szanowny Panie,
      Wydaje mi się, że niepotrzebnie się Pan pospieszył z usunięciem zdjęć.
      Jak napisałem mogę Panu udzielić nieodpłatnej licencji na zamieszczenie tych zdjęć na Pańskim blogu. Proszę o kontakt na adres e-mail mariuszbaranbaranski@wp.pl. Prześlę Panu całe zdjęcie „Ponurego” w postawie stojąc i podam warunki zamieszczenia zdjęć. Jeżeli będzie to Panu odpowiadało to OK.
      Pozdrawiam

Dodaj komentarz